Taka do broni, konia, do niewczasów wprawna
Pogromem nieprzyjaciół była kiedyś sławna.
My, lubo nas dalekie karpackie niedźwiedzie,
Lubo z groźnym odyńcem sporu się nie wiedzie,[1]
Nie dla zyskania chwały, ani téż dla wprawy,
Polujmy, w polowaniu szukając zabawy.
Kiedy więc piękny ranek, wiatr milczy w drzewinach,
Wzgórki już czyste, mgła jeszcze w dolinach,
Daléj w pole, daléj w bory!
Bierzcie smycze, bierzcie sfory!
Na koń, na koń dzielna młodzi,
Czas nam drogi, czas uchodzi;
Lecz nim w strzemię włożym nogę
Niechaj flaszka biegnie w koło,
Zakropimy się na drogę
By żyć zdrowo i wesoło.
Rusza całe myśliwstwo: Jacek naprzód jedzie,
Harap w ręku, psów gończych sfór dwanaście wiedzie:
Błocisz, pogrom zajęcy, Piskla prima donna,
Stary Tryumf z Fagotem, Dunaj bez ogona
Głośna, Szarga z Pogoniem, Strojna, co poprawia
Zagraj i śpiewak, Cymbał, co jak cymbał zławia,
Szuwar, Drużba i Skrzypek.... lecz któż je spamięta!
W psiarni nazwisk i maści różnica, odmiana
Ale w kniei za zwierzem różnica nie znana;
Wszystkie gonią zawzięcie, zwierz się ich nie zbędzie
Musi zginąć od strzelby albo skostnieć w pędzie.
- ↑ Kazimierz Jabłonowski jeden z ostatnich wielkich myśliwych w kraju wtenczas jeszcze nie zaczął polować na grubego zwierza.