„Sejm raczy zdziałać, aby światło zgasło.“
Po lewéj stronie całe ptastwo wrzasło.
Gawron[1] nim jeszcze wysłuchał do końca,
Jeden z najpierwszych staje jak obrońca,
I Kogut zapiał, pieje z całéj mocy,
Że noc trwać może tylko do północy,
Pieje i pieje, a nuta szalona
Wielu zawrzeszczy, jeśli nie przekona;
Głuszec jak garnek, choć Grzywacz weń grucha,
Cietrzew pośrodku siebie tylko słucha —
Gil się zagapił — Dzięcioł w próchno puka,
Może tam jaka znajdzie się nauka.
Szpak uczy Dudka, że poseł nie figa,
Dudek jak w rogu, lecz czuprynkę dźwiga;
Kos gwiżdże drwinki, i dowcipne plotki,
Do upadłego śmieją się Czeczotki,
Wrona domowa bije na Jastrzębia,
Nurek ostrożny sprawę do dna zgłębia;
Distinctio fiat! — jest światło słońca, ale wszakże
Jest i światło piorunu, jest i próchna także!...
Lecz Gęś, dla której gęganie zabawą,
Kto pysk otworzy, temu sypie bravo;
Na koniec końców po cudach wymowy
Małą większością upadł wniosek Sowy,
Ale zaledwie odetchnięto nieco,
Już zaraz inne jakby z worka lecą.
Kawka za prawem mityngów przemawia
Derkacz[2] sam siebie za wabika stawia
Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XIII.djvu/202
Ta strona została uwierzytelniona.