Strona:PL Alfred de Musset - Poezye (tłum. Londyński).pdf/111

Ta strona została przepisana.
XIX.

Lecz jakże wszyscy milkną, gdy się zjawi!
Klarcia zaczyna cierpieć, a chór prawi:
Jak piękny! Mistrz zaiste, jak lśni zdala!
A jeśli Klarcia go niedość wychwala,
Mówi, że umrze... Może się pokrwawi, —
Więc Klarcia kona, a jego ocala.

XX.

To utrapieniec, serca pozbawiony,
Ma łapy kocie i krogulcze szpony.
Nigdy miłości nie poił się czarem,
Pogardza bólem, jak gawiedzi gwarem.
Od ludzi tylko spokoju spragniony,
Jest Lowelasem, lecz byłby Cezarem.

XXI.

Czy jest szczęśliwy? Nie pytajcie o to.
Wszak on sam nie wie. Kazałeś żyć, Boże,
Więc umrze taką, jak powstał, istotą.
Z wejrzeniem łani i czulszy w pokorze
Od króla puszczy. Cóż, gdy lew z tęsknotą
Mówi, że lwem jest — łanią być nie może.

XXII.

Jest to syn wieku. Na biegunie świeci
Ta gwiazda, wabiąc kształcące się dzieci.
Richardson da mu setki komentarzy,
Dla dziatwy książkę z jego życia skleci.
Jego potworność na szpaltach brewiarzy
Młodzieńcze dłonie i serca poparzy.