Strona:PL Alfred de Musset - Poezye (tłum. Londyński).pdf/117

Ta strona została przepisana.

Wiatr, co cię porwał, z nich każdą obali,
A przecie każda o tobie pamięta,
Choć ją w dzień jeden twój przesyt oddali:
Każda ci życie dała, pominięta!

XLIII.

A ty, biedaku, coś robił ty z niemi?
Doloż! ty także kochałeś je pono!
Ty, któryś, party żądzami nowemi,
Z swych nocy wiecznych chciał słońca na ziemi
I zawsześ pytał z miną roztęsknioną
Do saméj śmierci: „może to już ono?”

XLIV.

Badałeś lasy, tonie i opary,
Rosy poranne, łąki — wszystko, wszędzie,
Czy gdzie kobieta twéj duszy nie będzie?
Za narzeczoną brałeś senne mary
I ryłeś w sercu tłumu, pełen wiary,
Że swego Boga znajdziesz w ofiar rzędzie.

XLV.

I czegoś pragnął? Świat dziś jeszcze bada,
Choć trzy stulecia dążą ku końcowi.
Sfinks chciwie pyta — nikt nie odpowiada.
Wiedzą, jak w życiu czas liczyć wypada,
Cyrklem swe niebo mierzyć są gotowi,
Lecz, czegoś pragnął, żaden nie odpowie.

LXVI.

„Jakaż-to, mówią, kobieta nieznana,
Która go jedna poskromi w zapale?