Strona:PL Alfred de Musset - Poezye (tłum. Londyński).pdf/122

Ta strona została przepisana.

Jakiś grek, stary łotr, pewnego rana,
Zdawna już ceniąc wdzięki téj dziewczyny,
I że rodzina jéj była mu znana,
Wziął ją na spacer i skradł, bez jéj winy.

VII.

Hassan Hiszpanki kochał całe życie,
Téj zaś wdziękami był oszołomiony;
Worek pistoli wręczył jéj w zachwycie,
I dobrém słowem darząc należycie,
Sam ją na okręt zawiózł, rozczulony,
Aby w rodzinne mogła wrócić strony.

VIII.

Ale Hiszpanka ranną była w serce.
Zrazu potulnie szła w zmysłów rozterce,
Bo czuła piękna, że kocha go szczerze.
Nagle mu rzecze: Ja tobie nie wierzę!
Moje uczucia depecesz w poniewierce,
O, i nie z serca twa litość się bierze.

IX.

Poszła do portu milcząca i cicha;
Z woreczkiem w ręku siadła, ani wzdycha.
Lecz gdy uczuła, że z morza wiatr wieje,
Że okręt żagle od brzegu odpycha,
Serce jéj zmiękło, a tracąc nadzieję,
Spuściła woal i szczerze łzy leje.

X.

Wtém dolatuje brzęk kajdan. Żyd stary
Na targowisko wiedzie swe ofiary.