Strona:PL Alfred de Musset - Poezye (tłum. Londyński).pdf/139

Ta strona została przepisana.

Zda mi się, że w mém miejscu obcy jakiś stoi.
Bądź więc, Muzo, bez trwogi. Wtchnieniu, co cię rodzi,
Możemy się spowiadać bezpiecznie i śmiało.
Ach, słodko jest zapłakać i pośmiać się godzi
Na wspomnienie tych bólów, co się zapomniało!


MUZA.

Tak jak ta matka, w noc czuwająca
Po nad kołyską drogiego syna,
Tak i ja również zwieszam się drżąca
Nad sercem, które spowiedź zaczyna.
Mów, przyjacielu. Gdy głos usłyszę,
Méj bacznej liry dźwięki wnet ściszę,
Niechaj żałością i smutkiem drży,
Niech ponad światła tego promienie
Wzbiją się w górę przeszłości cienie,
Blade jak widma, lekkie jak mgły!


POETA.

Dnie mego życia! Pracy méj dnie!
O samotności, trzykroć mi droga!
Znowu tu jestem, o chwalić Boga!
Przy starém biurku znów trudzę się!
Izdebko! takem zdradzał cię przecie...
Wierny mój fotel i lampa ta...
Mój ty pałacu, mój ty wszechświecie,
I ty wciąż młoda, o Muzo ma! —
Dzięki ci Boże!... Niech żyje śpiew!...
.................
1837 r.