Strona:PL Alfred de Musset - Poezye (tłum. Londyński).pdf/38

Ta strona została przepisana.

Gdy po morzu harmonii pcha ją dźwięków fala,
Od brzegu się, w głąb nieba wpatrzona, oddala.

Ileż rozsiewa czaru! Ach, ileż uroku
Budzą na każdéj twarzy promienie jéj wzroku!
Gdyż, niestety, czy nocą, w czasie nawałnicy,
Młody słowik się w puszczy na losy użala,
Czy gra harfa eolska, czy to wśród tęsknicy
Złoty smyczek wydaje głos ludzkiéj niedoli, —
Jestże człowiek, którego, — gdy słuchaniu gwoli,
Skłonił już swoją głowę, jęk śmierci nie wzruszy?
Nie znajdzież w głębi serca ukrytych katuszy,
Które mu łzy wycisną, — słodkiego wspomnienia,
Co, już niby zatarte, znów się rozpromienia?
I oto dzień ucieka, wiatr dmie, ciszéj, ciszéj!
Trwoga pędzi, druzgoce, coraz nagli tony...
Oto się w mgle wieczoru kroki zbójcy słyszy...
Wnet człowieka z szatanem zawrze bój szalony.
Do dzieła, Jago! Cassio już na placu pada!
Czy to piosnka rybaka?... Czy to wichrów zwada?...
O wierzaj, męczennico! nic bardziej nie boli,
Jak wspomnienia o szczęściu w katuszach niedoli!...
Lecz gdy z ostatnim śpiewem, ognia żar okrutny
Po raz trzeci się zrodził na jéj duszy smutnéj,
Obumarłéj nieomal, gdy w zmysłów rozterce,
Z krzykiem tuląc swą harfę, uspokaja serce,
Młode dziewczę poczuło, że geniusz jéj woła
O takie tony, jakich ziemia nie zna zgoła.
I w potokach harmonii łkaniem burzę wszczyna,
I o swym instrumencie wcale zapomina.
Boże! Tak w pełni życia skonać w poniewierce!...
Lecz nagle wszystko pierzchło, — zachwyt, trwoga cała,
I kobieta, padając, łzami się zalała.

Płacz, płacz! Niebo cię widzi, dziewczę ubóstwiane!
Zostaw jedną łzę słodką na modrych oczętach,