Strona:PL Alfred de Musset - Poezye (tłum. Londyński).pdf/43

Ta strona została przepisana.

Biedak z żalami serca wśród bezsennych nocy,
Ty, wierna przyjaciółko smutku i niemocy,
Bogini pieśni, która niesiesz pomoc wszelką,
Gdy niedola cię wzywa: „przyjdź pocieszycielko!“
Pocieszycielko!
W wieku, gdy zapał krwi młodéj
Wciąż nowe z każdém tętnem namiętności zmienia,
I gdy na horyzoncie, u progu istnienia,
Młodzieniec, śmierć spostrzegłszy, chce iść z nią w zawody,
Z żądz, z których jedna drugą kolejno uśmierca,
Zasiadając na tronie niewidzialnym serca:
Nienawiść i interes, i miłość, i pycha, —
Tyburcyusza jedyna gnębi, najstraszniejsza!
Dotąd przynajmniéj nigdy ku innym nie wzdycha,
Co zaś do téj sekretnéj choroby człowieka,
Ten rak nędzny, toczący świat, który ucieka,
Owa łatwa pogarda i życia, i ludzi,
W nikim, ktobądź ją przebył, odrazy nie budzi.

Lecz dlaczegóż Tuburcyusz samotności szuka?
Kto wié? Oddawna drogą była mu nauka.
Kiedyś, kontent z swéj doli, lecz nieznany wcale,
Za śladami tych ludzi podążył w zapale,
Którym śmierć zdradza życia wielkie tajemnice.
Pochylony przed lampą, uparty kochanek
Suchéj, mozolnéj wiedzy, zgłębiał jéj skarbnicę,
I nieraz go przy pracy zastawał poranek.
To znowu, gdy księżyca twarz alabastrowa
W głąb swéj tarczy niepewnéj blask promieni chowa,
Niepomny ciężkiéj pracy, szukał praw w przestworze
Dla tych światów bez końca, co jak ognia morze
Kołysząc się nad nami, płoną dookoła,
A których myśl ni oko policzyć nie zdoła.