Waha się, potém zwolna jaknajprędzéj kroczy
Wgłąb ciemnego krużganku, tu w mroku pośpiesza,
Skrada się tuż pod murem, schyla się i zwiesza:
Jakiż widok niezwykły wpadł mu nagle w oczy.
Przy żarzącém ognisku, gdzie trzeszczy dębina,
Stary Smolen, zgarbiony, wygłasza modlitwy,
Które za nim w skupieniu powtarza rodzina.
Przed laty był to rycerz, straszny w czasie bitwy,
Dziś w błogiéj ciszy ducha szuka sobie mety,
Modli się; nawet teraz jego to zasługa,
Że się korzą przed Stwórcą te obie kobiety.
Tyburcyusz zna je; pierwsza wiekowa, a druga...
Ejże, uwodzicielu! Zbytecznyś tu zgoła!
Patrz, ona na kolanach, lecz pieśń apostoła
Nie trafia w głąb jéj serca dźwiękami bożemi
Zkąd te ruchy, te oczy, spuszczone ku ziemi?
Któż temu ojcu teraz córkę zwrócić może?
Czy ten starzec, bez skazy na swoim honorze,
Wbrew modłom, własnéj myśli na opak nie stawi,
I czy w téj chwili właśnie jéj nie błogosławi?
To dziecko tak go cieszy! Jakże ją obroni,
Gdy przez ciebie stróż anioł nawet od niéj stroni?
Nie, nie! Ten starzec córce swéj ufa i wierzy.
Zacności lat sześćdziesiąt hańby się nie zlękną.
Miss Georgina blada wstała od pacierzy.
Nie prawdaż, Tyburcyuszu, jak ona jest piękną?
Pochyl się, młode dziewczę, po téj uczcie bożéj
Twój ojcze pocałunek na twém czole złoży.
Przyciśnij na odchodném rozpalone usta
Do ręki tego starca; śpiesz się, czas ucieka.
Czy słyszysz, o kochanko, czuła i nie pusta,
Ten radosny bunt serca, ten szept: on tam czeka?
Tak, miss Smolen, on czeka, czeka tam i liczy
Błogosławieństwa ojca na główce dziewiczéj.
Strona:PL Alfred de Musset - Poezye (tłum. Londyński).pdf/49
Ta strona została przepisana.