Strona:PL Alfred de Musset - Poezye (tłum. Londyński).pdf/62

Ta strona została przepisana.

Dadzą toczyć opokę; ja od ciszy stronię,
Odpoczynek mnie nuży, wyciągam więc dłonie.”

Za tobą, Machiavelu, powtarzam z ukrycia:
O mierności, kto ciebie miéć pragnie artystką,
Byś mu mogła osłodzić wstrętną gorycz życia,
Tchórzem będzie, nie głosząc hasła: „nic, lub wszystko!”

Jestem młody, więc pędzę, lecz w połowie mety,
Już znużony tym biegiem, cofam się, niestety!
Zapewne, sztuką ludzką jest pojęcie wzgardy,
Lecz to starców przywiléj — dla mnie orzech twardy.

Pocóż myśleć mam o tém? Jedno tylko życie
Znać mogę bez zarzutu, jedno dla mnie jasne,
Które przynajmniéj sąd mój pojmie należycie,
Jedno tylko! Niém gardzę, bo to moje własne!

Cóżem zrobił, co umiem? Czas płynie, jak fala,
Dziecko stąpa wesoło, nie bacząc na drogę,
Śpieszy wiecznie do celu, a cel się oddala.
Nagle spostrzega źródło i bije na trwogę:
Spojrzało, widzi starca w zwierciadlanéj toni!
Cóż sobie powiem wtedy, gdy w trosk mych pogoni
Wypadnie mi wygłosić: zapóźno, niestety!
Gdy krew, która mym żyłom dodaje podniety,
Która gardzi spoczynkiem w gderliwym okrzyku,
Stanie raptem, zmarznięta aż do kości szpiku?
O starcze! i co tobie po twém doświadczeniu?
I na co się tak garbisz przed czasem, czczy cieniu,
Ku téj wspólnéj mogile, skoro śmierć w niéj gaśnie,
Milknąc wtedy, gdy życie wybiega z niéj właśnie?...
I że téż w téj loteryi niéma wcale graczy,
Z których bodajby jeden, w przystępie rozpaczy,
Na samym progu życia, widząc, że wejść chciałem,
Ostrzegł mnie na odchodném: — „nie wchodź, ja przegrałem!”