Strona:PL Alfred de Musset - Poezye (tłum. Londyński).pdf/71

Ta strona została przepisana.

O lube sprzeczki, pieszczoty!
Raz, pomnę, bym gniew ostudził,
Łańcuszek dałaś mi złoty,
A jam co kwadrans się budził,
Całując, blizki obłędu,
Ten skarb przez nocy trzy z rzędu!

A bona! Piekielna bona!
A dzień, gdyś chciała szalona
Brać życie za bawidełko,
Andaluzyjska perełko!
Mąż stary konał z zazdrości,
Kochanek konał — z błogości!

Strzeż się, markizo, miéj baczność!
Uczucie przez nieopatrzność,
Juano, może się wrócić!
Gdyś raz zdołała zakłócić
Me serce żądzą szaloną,
Inne miłostki w niém toną!

Co mówię! Toż świat tak kroczy!
Zbyteczna walka na fali,
Kiedy się woda ustali.
Weź duszę, ramiona, oczy,
I żegnaj na długie lata.
Zwyczajna droga to świata!

Rączemi skrzydły porywa
Czas — i jaskółki, i wiosnę,
I sławę, i dnie radosne;
Jak dym się wszystko rozpływa:
Nadzieja, życia ogniwa,
I ta serc naszych zażyłość,
I w niepamięci twéj — miłość!
1831 r.