Strona:PL Arystoteles - Poetyka.pdf/17

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ V.

A komedya jest, jak powiedzieliśmy, naśladowaniem charakterów gorszych, jednakże nie pod względem złości zupełnéj, lecz o ile śmiészne częścią jest szpetnego: śmiészne bowiem jest ułomnością i szpetotą nie sprawiającą cierpienia ani nieszczęścia, jakto już np. maska komiczna brzydka jest i wykrzywiona, ale bez wyrazu boleści. Otóż przemiany tragedyi i ci, przez których one do skutku przyszły, nie są to rzeczy nieznane, ale komedyi rozwój, ponieważ (1449 b.) nie zwracano na nią zrazu uwagi, pozostał niewiadomy. Toż na przydzielenie chóru w komedyi w późniejszych dopiéro czasach archon pozwalał i podejmowali to ochotnicy. I dopiéro kiedy już komedya całości jakiéjś nabrała, wspomnieni są imiennie jéj twórcy; niewiadomo tylko, kto maski albo prologi wprowadził, albo potrzebną ilość aktorów i inne tym podobne rzeczy. A układać pomysły zaczęli Epicharmos i Formis, co się z Sycylii pierwotnie dostało, z pomiędzy zaś poetów w Atenach Krates[1] piérwszy dał początek układaniu materyi i pomysłów ogólnych, porzuciwszy zasadę zachowywaną w wiérszach uszczypliwych.
Epopeja więc zgadza się z tragedyą w ogólniejszym jedynie zarysie, mianowicie, że naśladowaniem jest charakterów szlachetniejszych, różni się zaś przez to, że ma wiérsz jednostajny i że jest opowiadaniem. A co do długości czasu, zdąża nadto tragedya do końca, ile możności w przeciągu jednego dnia albo niewiele nad to, epopeja zaś nie ogranicza się czasem, i w téj mierze różni się jedna od drugiéj, jakkolwiek zrazu i w tragedyi podobnie czyniono jak w epopei. Części znowu jedne są te same, inne właściwe tylko tragedyi. Dlatego, kto umié sąd wydać o tragedyi dobréj i złéj, potrafi toż samo i o epopei: co bowiem epopeja w sobie mieści, to znajduje się i w tragedyi, ale co w tragedyi jest, nie wszystko znajduje się w epopei[2].


  1. Krates, spółczesny z komedyopisarzem Kratinosem (520—423), wspomniany przez Arystotelesa dlatego, że piérwszy porzucił wyszydzanie osób znanych, wyśmiéwając w komedyach ułomności całych klas i stanów — a to właśnie uznaje Arystoteles za zadanie komedyi.
  2. Początek rozdziału tego aż do „wyrazu boleści“ najstósowniéj przenieść tutaj na sam koniec. W ten sposób otrzymalibyśmy i związek lepszy z końcem rozdz. IV, i ustęp ten w odpowiedniejszém znalazłby się miejscu.