Sędzia (n. s.) Jaka ona dowcipna!
Pani Natręcka. Zatem do widzenia, a nie miej pan do mnie urazy, bardzo proszę. Pomnij, że cel uświęca środki... (podaje mu rękę i wychodzi.)
Brylański (podobnież.) Żałuję bardzo, że tylko tak krótką chwilę mógłem mieć przyjemność... ale na drugi raz, obiecuję sobie wynagrodzić.
Sędzia (zły.) Bardzo prosimy.
Brylański. Dziś, bo jestem tylko asystentem pani w jej wędrówce dobroczynnej (wychodzi.)
Sędzia. Padam do nóg! (sam.) To jest bezczelność, jak honor kocham... (przedrzeźniając) Sędziuleczku, taka bagatela!.. Dobrze mi tak! po co się było wtrącać? interes do żony — to do żony, niech go sobie załatwia... (chowając bilety.) Nie trzeba jej nic mówić o tem...
Pani Natręcka(wracając, skruszonym tonem.) Sędzio, żal mi się zrobiło, żem cię zostawiła w złym humorze... wracam, ażeby go naprawić... (widząc, że Sędzia dobywa bilety.) O nie, to już pańska własność... tylko przynoszę bardzo przyjemną nowinę. (Brylański tymczasem czeka w ganku.)
Sędzia (kwaśno.) Ciekawym.
Pani Natręcka. Przed chwilą przybyła pociągiem pewna osoba dawno nie widziana, młody człowiek, któremu równie pilno złożyć państwu wizytę, jak panu powitać go... (spoglądając w okno.) Założę się, że tylko go patrzeć.
Sędzia (j. w.) Nie umiem rozwiązywać zagadek.
Pani Natręcka (patrząc ciągle w okno.) Osoba, bez której pan tęsknisz.
Sędzia. Ja w tej chwili tęsknię tylko za domem i szlafrokiem.
Pani Natręcka. O! o przybycie tej osoby ucieszy pana więcej, niż widok szlafroka (odchodzi od okna.) No jakże, nie zgadniemy?
Sędzia. Dajże mi pani pokój.
Pani Natręcka. Faworyt! faworyt!
Sędzia. Albo ja wiem. Niemam żadnego faworyta.
Pani Natręcka. Jak to! (spostrzegając Józefa.) Aha! o wilku mowa... a wilk we drzwiach.
Sędzia (ucieszony.) Józio poczciwy!.. (ściskając go.) Jak się masz! jak się masz! Niechże cię też!.. a toś nam sprawił niespodziankę! Gdzieś pan tak długo siedział? Spowiadaj się!
Pani Natręcka. Czekajże pan! nie dajesz mu się przywitać ze mną... (do Józefa biorąc go za rękę.) Panie Józefie, proszę na słóweczko.
Sędzia (z pospiechem.) Za pozwoleniem, masz bilet na koncert?
Pani Natręcka (śmiejąc się.) Śliczny przyjaciel! na przywitanie, chce się na nim odbijać. (do Józefa, cicho.) Wiem o wszystkiem i winszuję.
Józef (podobnież.) Czego?
Pani Natręcka. Wszak stryjaszek przeniósł się do wieczności?
Józef. A! na Boga! i tego mi pani winszujesz!