PIŁA.
Idzie lasem owa zmora, co ma kibić piły,
A zębami chłopców nęci i zna czar mogiły.
Upatrzyła parobczaka na schyłku doliny:
— „Ciebie pragnę, śnie jedyny, — dyny moje, dyny!
„Pocałunki dla cię, chłopcze, w ostrą stal uzbroję,
„Błysk — niedobłysk na wybłysku — oto zęby moje!
„Oczaruj się tym widokiem, coś go nie widywał,
„Ośnij-że się tymi snami, coś ich nie wyśniwał!
„Połóż głowę na tym chabrze i połóż na maku,
„Pokochaj mnie w polnym znoju i w śródleśnym ćmaku!”
— „Będę ciebie kochał mocą, z którą się mocuję,
„Będę ciebie tak całował, jak nikt nie całuje!
„Będę gardził dziewczętami, com je miał w swej woli,
„Bo z nich każda od miłości łka, jak od niedoli.
„Chcę się ciałem przymiarkować do nowej pieszczoty,
„Chcę się wargą wypurpurzyć dla krwawej ochoty!