Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 02.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.

Krukowski raczył przyjąć udział w koncercie, z którego część dochodu była przeznaczona na kościół. Nadto pan Krukowski występował jako amator, nie wchodził na salę od kuchni, tylko z krzeseł i, jeżeli grał na skrzypcach, to przy akompanjamencie panny Eufemji, córki jednej z najpoważniejszych rodzin w mieście.
Tak, przecież sama pani rejentowa oświadczyła, że akompanjament podsędkówny uratował honor Krukowskich.
„Poczciwa dziewczyna!“ — pomyślała eks-paralityczka, a zawoławszy brata, rzekła mu:
— Femcia ładna panna. Sam Czerniawski bardzo się nią zachwycał... Zauważyłeś ty jej ramiona, gors, nogę... Nogi ma arystokratyczne... Trzeba jej posłać bukiet, a gdy wyzdrowieję, musisz im złożyć wizytę...
— Nie wiem, czy to wypada na nowo zawiązywać stosunki. Przecież sama siostrunia kazała mi zerwać z nią, z powodu tego... tego z poczty...
Chora zasępiła się; więc dla ułagodzenia jej pan Krukowski posłał pannie Eufemji bukiet z bladych kwiatów, a w chwilę później — Madzi bukiet większy i czerwieńszy. Nie miał on wstrętu do panny Eufemji, owszem — oceniał należycie piękność jej gorsu i ramion, a dobrze pamiętał jej węgierskie buciki, ale... Madzia podobała mu się więcej. Gdyby Madzi nie było w Iksinowie...
Wtem, około południa zdarzył się nieoczekiwany wypadek. Pani podsędkowa, dumna pani podsędkowa, we własnej osobie przyszła do łoża chorej siostry pana Krukowskiego i we własnych rękach przyniosła jej w porcelanowym imbryczku cudowny rumianek od paraliżu, zgotowany pięknemi rączkami panny Eufemji.
— Wperawdzie pani pierwsza zerewała z nami — mówiła podsędkowa do chorej, sznurując usta i wykonywając ruchy okrągłe. — Powinnabym czuć się oberażona i byłam nią... Ale na wiadomość o cierpieniach pani nie mogłam wytrzymać