Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

Sargon chwiał się na wojłokowych materacach, ale oczy miał prawie przytomne.
— Pojadę — odparł — do jego świątobliwości faraona (oby żył wiecznie), położę w imieniu pana mego pieczęć na traktacie, byle był spisany na cegłach, klinowem pismem... bo ja waszego nie rozumiem... Będę leżał choćby cały dzień na brzuchu przed jego świątobliwością (oby żył wiecznie!) i traktat podpiszę... Ale jak wy go tam wykonacie... cha!... cha!... cha!... tego już nie wiem... — zakończył grubym śmiechem.
— Jak śmiesz, sługo wielkiego Assara, wątpić o dobrej woli i wierze naszego władcy?... — zawołał Mentezufis.
Sargon nieco wytrzeźwiał.
— Ja nie mówię o jego świątobliwości — odparł — ale o następcy tronu...
— Jest to pełen mądrości młodzian, który bez wahania wykona wolę ojca i najwyższej rady kapłańskiej — rzekł Mefres.
— Cha!... cha!... cha!... — zaśmiał się znowu pijany barbarzyńca. — Wasz książę... O bogowie, powykręcajcie mi stawy członków, jeżeli mówię nieprawdę, że chciałbym, ażeby Asyrja miała takiego następcę...
Nasz asyryjski następca to mędrzec, to kapłan... On, nim wybierze się na wojnę, zagląda naprzód w gwiazdy na niebie, później kurom pod ogony... Zaś wasz zobaczyłby: ile ma wojska? dowiedziałby się: gdzie obozuje nieprzyjaciel? i spadłby mu na kark, jak orzeł na barana. Oto wódz!... oto król!... On nie z tych, którzy słuchają rady kapłanów... On radzić się będzie własnego miecza, a wy musicie spełniać jego rozkazy...
I dlatego, choć podpiszę z wami traktat, opowiem memu panu, że poza chorym królem i mądrymi kapłanami, kryje się tu młody następca tronu, lew i byk w jednej osobie... który ma miody w ustach, a pioruny w sercu...