Ta strona została uwierzytelniona.
Po moście złotego kurzu
Anioły zstępują do śpichrza.
Szpara od blasku się zmruża
Kurz się leciutko zwichrza.
(Gorące złote nimby
I lekkie bose stopy...
Żywiczne, prześwietlone sęki.
Pachnące zbożne tchy).
Idą po złotej belce
I mrużąc oczy w cieniu
Schylają się w milczeniu
By w ziarnie grążyć ręce.
(Nagie, sypkie bursztyny,
Aniołów wiotkie palce...
Szemrzące cicho ziarno
I rozdzwoniony świerszcz).
Obu dłońmi ważą ciężkie garście,
Zaczerpnięte z mrocznego sklepiska