Strona:PL Buffalo Bill -81- Człowiek z blizną.djvu/3

Ta strona została przepisana.

wolwery i nóż. Przez plecy miał przewieszony karabin automatyczny.
Twarz przybysza była raczej pospolita. Uderzało tylko to, że był starannie wygolony w odróżnieniu od swych podwładnych. Przez policzek przybysza przebiegała długa, różowa blizna, pochodząca najwidoczniej od ciosu nożem. Blizna ta nadawała mu wygląd odpychający i niesympatyczny.
— Wszyscy gotowi, Bowder? — zapytał krótko przybysz.
— Wszyscy na miejscu, kapitanie! — rzekł służbiście Ike. — Czy wiecie o co chodzi?
— Tak... ale jeśli dojdzie do walki?... Thorn ma wielu ludzi.
— Przedrzecie się przez nich, do pioruna! Zresztą, będziecie mieli pomoc na miejscu.
— Kto nam pomoże?
— Będzie tam trzech moich ludzi, którzy przybędą do Thorna i poproszą go o gościnę. Przyjmie ich z pewnością. Dacie im sygnał, gdy będziecie znajdowali się w pobliżu rancha.
— Co uczynimy ze starym?
— Zwiążecie go i zostawicie w spokoju.
Ike Bowder stał przed swym zwierzchnikiem, kołysząc się na nogach. Widać było, że chce jeszcze coś powiedzieć. Spojrzał w stronę swych ludzi, jakby chcąc się upewnić, czy gotowi są wypełnić wszystkie polecenia „szefa“.
— Będziecie na rancho o zachodzie słońca — rzekł spokojnie „szef“. — Nie macie ani chwili do stracenia.
— A... tego... a jak będzie z okupem?... — wykrztusił wreszcie Ike.
— Nie macie do mnie zaufania? — rzekł groźnie szef.
Wymawiając te słowa przybysz spojrzał tak przenikliwie na swych ludzi, że ci opuścili wzrok.
— Nie... — mruknął wreszcie Ike. — Wierzymy ci, kapitanie, ale ta sprawa... to jakoś... nigdy jeszcze...
— Uczynicie wszystko, czego od was zażądam! Na koń i jazda! Jeśli ośmielicie się nie wypełnić rozkazu, bedę do was strzelał jak do psów! Zrozumiano?
Siedmiu ludzi stało, jakby wrośli w ziemię. Żaden nie ośmielił się odpowiedzieć. Po chwili wszyscy odwrócili się i poszli do koni.

Daniel Thorn był w czasach swej młodości wywiadowcą wojskowym i oddał rządowi Stanów Zjednoczonych nieocenione usługi, zwłaszcza w czasach wojen indiańskich.
Pochodził ze „Wschodu i był człowiekiem nader wykształconym, ale szybko przywykły do twardego życia na Zachodzie i stał się jednym z tych ludzi, którzy odbywali wyprawy pod wodzą samego pułkownika Cody’go, zwanego Buffalo Billem. Thorn cieszył się wielkim zaufaniem i przyjaźnią Buffalo Billa, który cenił w nim dzielnego i uczciwego człowieka, s
Gdy wojny indiańskie przycichły nieco, Daniel Thorn opuścił szeregi armii i udał się w Czarne Góry, aby popróbować szczęścia jako poszukiwacz złota. Po pewnym czasie zdobył znaczny majątek i osiedlił się w okolicy Czarnych Gór jako zamożny ranchero i właściciel bogatych złóż złotego piasku.
Wtedy przybyła do niego ze Wschodu Sadie, jego jedyna i najukochańsza córka, która wychowywała się w jednej ze szkół na Wschodzie. Sadie, choć nigdy jeszcze nie była na Zachodzie, polubiła surowe i twarde życie na prerii. Szybko nauczyła się jeździć konno i władać bronią, tak że po krótkim czasie towarzyszyła ojcu we wszystkich wyprawach, gdy Thorn dokonywał objazdów swych posiadłości.
Rancho Thorna leżało przy wielkiej drodze, którą często przejeżdżały dyliżanse, tak że ranchero i jego córka nie czuli się osamotnieni. Często zatrzymywali się tu przygodni wędrowcy i podróżnicy, którym Thorn nigdy nie odmawiał gościny.
Thorna. Przybyli z Zachodu, a ich konie, okryte ku-
ko
były wywiadowca, postarał się, aby utworzono miejscowy oddział straży, który dbał o spokój i bezpieczeństwo w okolicy.
Tego dnia na pół godziny przed zachodem słońca trzech jeźdźców zatrzymało się przed ranchem Thorna. Przybyli z zachodu, a ich konie, okryte kurzem i pianą świadczyły, że mieli za sobą długą i męczącą podróż.
Thorn wyszedł przed dom na ich spotkanie, obrzucił ich badawczym wzrokiem, zadał im kilka konwencjonalnych pytań, a następnie zaprosił do wnętrza. Przybysze budzili w nim widocznie zaufanie.
Gdy ostatnie promienie słońca znikły za horyzontem, nagle z oddali dobiegły mieszkańców rancha dźwięki rożka myśliwskiego. Sygnał powtórzył się trzykrotnie. Thorn zaniepokoił się nieco, ale sygnał zamilkł i ranchero uspokoił się.
Rzucił okiem na trzech gości, ale ci mieli miny tak obojętne, jakby nie słyszeli wcale odgłosu rożka. W kilka minut później przed ranchem zatrzymało się siedmiu jeźdźców. Na widok tych przybyszów dwaj spośród gości Thorna rzucili się na niego i chwycili go za ręce, a trzeci, dając ognia z rewolweru, wypadł przed dom.
Thorn walczył zaciekle, ale napastnicv trzymali go mocno. W chwilę później Ike Bowder i jego ludzie znaleźli się na widowni. Zanim zdołał wydać okrzyk był już związany i leżał na ziemi nie mogąc sie poruszyć
W tej samej chwili Sadie Thorn wypadła na podwórze, wydając okrzyki przerażenia.
— To ta dziewczyna! — zawołał Ike Bowder. — Trzymać ją!
Trzech drabów dopadło do dziewczyny i związało jej szybko ręce z tyłu.

Zemsta szulera

Na trzy lata przed opisywanymi przez nas wypadkami Daniel Thorn spędzał wieczór w osadzie poszukiwaczy złota, zwanej Hill City. Przybył on tu, aby obejrzeć tereny złotodajne, które zamierzał nabyć.
Hill City było osadą nie lepsza, ani gorszą od innych osad górniczych. Zbierały się tu najróżnorodniejsze elementy, począwszy od ludzi opanowanych gorączką złota, a skończywszy na wszelkiego rodzaju bandytach i awanturnikach, węszących tu łatwy, choć nie zawsze uczciwy zarobek
Szczególnie wielu było tu szulerów. którzy zakładali w zwykłych barakach „domy gry“, w których żerowali na naiwności ludzkiej.
Thorn nie grał w karty, ale chciał wejść gdzieś