Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/243

Ta strona została przepisana.

jomość, albowiem nigdy od nikogo nie słyszałem, ażeby się w tych lasach jakikolwiek Europejczyk znajdował.
Miss Templ tak była uderzona uwagą, z jaką Edward słuchał tej części opowiadania sędziego, iż nie myślała więcej o zadawaniu swojemu ojcu zapytań, ale właśnie wtenczas rozpoczął je młodzieniec.
— I jakżeż Bumpo pana przyjął?
— Bardzo uprzejmie zrazu, ale skoro się dowiedział o mojem imieniu, i o powodach mojego tu przybycia, serdeczność się jego zmniejszyła, albo, prawdziwiej powiem, zniknęła całkowicie. Rozumiem, iż moje w tych okolicach osiedlenie się, uważał za nastawanie na jego prawa, ponieważ bardzo z tego był markotny, chociaż w sposób tak obojętny i niepewny, że ztąd wnosić tylko mogłem o bojaźni, ażeby mu nie mitrężono polowania.
— Czyś już pan był okupił w owym czasie te lasy, czy przybyłeś tylko je opatrzyć w zamiarze kupienia?
— Już one od dawnego czasu do mnie należały, a tyłkom je zwiedzał w zamiarze zaprowadzenia tu osady. Natty obchodził się ze mną gościnnie, ale ozięble. Przepędziłem atoli noc w jego chałupie, na niedźwiedziej skórze, a nazajutrz rano połączyłem się z moimi towarzyszami.
— Nie mówiłże on czego o prawach Indyanów? Bowiem że Natty bardzo jest skłonny do zaprzeczania Europejczykom ich praw do własności tego kraju.
— Mówił mi o prawach dawnych właścicieli, lecz w sposób tak ciemny, żem prawie nic tego nie zrozumiał, albowiem od ostatniej już wojny, prawa Indyan ustały, a te posiadłości były mojemi na mocy patentu wydanego mi przez rząd królewski, a przez kongres potwierdzonego.
— Nie ma wątpliwości, że z prawem pańskiem połączone jest zachowanie form prawniczych i urzędowej słuszności — rzekł ozięble Edward, potem powściągając kroki swojego konia, dał Marmadukowi siebie wyprzedzić, i więcej już zapytania żadnego nie uczynił.