Strona:PL Daudet - Nowele z czasów oblężenia Paryża.pdf/182

Ta strona została przepisana.

znawali się wzajemnie na ulicach. Oto zdaleka widzicie bandytę z Abruzzów, który idzie ku wam z wąsem, zakręconym do góry, z oczami pałającemi, potrząsając szablą, rewolwerem i jataganem; przy zbliżeniu się zaś poznajecie w nim poborcę podatkowego Pegonlade‘a. Innym razem znów spotykacie na schodach Robinsona Kruzoe w śpiczastym kapeluszu, z kordelasem zębatym jak piła, ze strzelbami na obu ramionach; w rezultacie okazuje się, że jest to rusznikarz Costecalde, który wychodził zjeść obiad na mieście. Najgorzej, że skutkiem tych starań o możliwie groźną powierzchowność, Taraskończycy zaczęli przerażać jedni drugich i wkrótce nikt nie odważał się wyjść z domu.

Króliki z królikarni i króliki z kapusty.

Dekret, wydany w Bordeaux, o organizacyi gwardyi narodowej, położył koniec temu położeniu nieznośnemu. Za podmuchem potężnego tryumwiratu pióra kogucie rozleciały się i wszyscy wolni strzelcy z Taraskonu, wszyscy ci garłacze, szakale i inni zmieszali się razem i utworzyli batalion porządnej milicyi pod wodzą dzielnego generała Bravidy, dawnego kapitana ubiorczego. Ale tu zaszły nowe komplikacye. Dekret z Bordeaux, jak wiadomo, rozróżnił dwie kategorye gwardyi narodowej: gwardyi ruchomej i gwardyi pozostającej na miejscu — »królików z królikarni i królików siedzących w kapuście« — jak określił dość zabawnie poborca Pègonlade.
Po zorganizowaniu się batalionu »króliki z królikarni« miały piękną rolę do odegrania. Każdego ranku dzielny generał Bravida prowadził je na Esplanadę na musztrę i ćwiczenia tyralierskie.