Strona:PL Daudet - Nowele z czasów oblężenia Paryża.pdf/27

Ta strona została przepisana.

Po dwudniowej bitwie, po nocy spędzonej na ulewnym deszczu z tornistrami na plecach, żołnierze muszą być bardzo zmęczeni. A jednak oto od trzech godzin już każą im ziębnąć jeszcze z bronią do nogi w kałużach gościńców, w błocie pól, zalanych wodą. Ociężali ze znużenia po nieprzespanych nocach, w mundurach przemokłych do nitki cisną się biedacy jeden do drugiego, ażeby się rozgrzać trochę, ażeby się podtrzymać wzajemnie. Niektórzy śpią, stojąc, oparci o tornister sąsiada, a na ich twarzach wyciągniętych, pogrążonych we śnie, jeszcze bardziej uwydatniają się zmęczenie i przebyte niewygody.
Ani ognia, ani ciepłej strawy, tylko niebo niskie, ciemne i nieprzyjaciel, którego się czuje dokoła... To okropne!
Cóż robią tam? Co się tam dzieje?
Armaty, zwrócone paszczą ku lasowi, zdają się węszyć coś. Mitraliezy, ukryte w zasadzce, jakby śledzą uporczywie widnokrąg. Wszystko gotowe do ataku. Dlaczegóż nie atakują? Na co czekają?...
Czekają na rozkazy, lecz główna kwatera nie przysyła ich.