Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/120

Ta strona została skorygowana.

— Tu nie o głód chodzi, ale o jedzenie... jak nie będziesz jadła, to zachorujesz... a tego by jeszcze brakowało...
— Ależ, mamo...
— Słuchaj, kiedy ci każę! — przerwała Julia Tordier brutalnie.
Trzeba było usłuchać, pod groźbą wywołania gwałtownej sceny.
Helena wstała, otarła łzy i podążyła za matką.
Przestąpiwszy próg jadalnego pokoju zobaczyła Prospera i skłoniła się.
— Mama mówiła mi, że pan był łaskaw swą pomoc ofiarować w tak bolesnej dla nas chwili — szepnęła bardzo cicho — dziękuję panu...
Prosper skłonił się głęboko.
Patrzył na Helenę, której nie widział oddawna, a wydała mu się zachwycająco piękna, pomimo bladości, twarzy zmęczonej i zaczerwienionych powiek.
Garbuska, która pożerała oczyma pięknego komiwojażera, wyczytała bezwątpienia w jego spojrzeniu zachwyt, jakiego doznał, bo zmarszczyła brwi znacząco.
— Zbyteczne dziękowanie — odezwała się tonem szorstkim. — Pan Prosper chciał mnie wyświadczyć przyjacielską przysługę... to rzecz między nim, a mną... Siadaj do stołu i jedz, ponieważ po to tu jesteś... A nas uwolnij od łez... Łzy nic nie znaczą... dowodą tylko słabego umysłu i nerwów... No, panie Prosperze, do stołu, i staraj się mieć apetyt... Kupiłam, jak pan widzi, rybę, pulardę i pasztet z truflami... Śniadanie zimne... bo nie podobna inaczej... Jestem bez służącej od onegdaj... czasu mi brak na zajęcie się kuchnią... Wino przyniosłam z naszej piwnicy... to stare wino... Tordier kupił je przed naszym małżeństwem... No, no, trąćmy się, panie Prosperze... Pan masz prawdziwie pogrzebową minę... Jedz pan i pij, umarli nie powinni przeszkadzać żyjącym jeść i pić!..