Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/125

Ta strona została skorygowana.

Zdołała jednak powiedzieć.
— Bardzo szanowałam biednego doktora: szczęśliwa byłabym, dowiedziawszy się, że schwytano zabójcę...
— Może pani przystąpić do pochowania ciała — rzekł lekarz cyrkułowy — oto pozwolenie.
— Dziękuję panu.
Garbuska odprowadziła urzędowego gościa do drzwi, po tym kazała Helenie ubrać się do wyjścia na miasto, a komiwojażera poprosiła, ażeby na nie zaczekał, nie wychodząc.
— Może zechcesz pan dla zabicia czasu — dodała — wypisać adresy na zaproszeniach pogrzebowych... lista adresów jest na biurku. Po powrocie Helena i ja dopomożemy panu.
Komiwojażer miał wielką chęć odejść, ażeby swobodnie odetchnąć.
Musiał jednak przyjąć propozycję na pozór jak najczulej.
— A i owszem! i owszem! kochana pani Tordier — odpowiedział.
— O, zawsze pan jesteś uprzejmym, zawsze dobrym, panie Prosperze! — szepnęła wdowa.
W kilka minut później dobry Prosper znajdował się sam w złowrogim mieszkaniu i zasiadł przy biurku, mając przed sobą długą listę nazwisk, które miał wypisać na kopertach z czarnymi obwódkami.
Przed rozpoczęciem tej nudnej roboty, namyślał się przez chwilę.
— O, czy takie życie długo potrwa?... — rzekł. — Położenie takie jest nie do zniesienia. Gdybym dał się nakłonić tej nadto zapalnej Garbusce, jużbym tu osiadł odrazu... Nawet mam minę już pana domu... O, gdybym tu chciał być wespół z matką, byłbym już nim od wieczora, ale mnie potrzeba córki i ją mieć będę... Włosko mi ją obiecał. Ładna, ładniutka jest ta mała, a Garbuska zazdro-