Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/142

Ta strona została skorygowana.

— O, to Castagnol będzie nam mógł powiedzieć...
— Któż to ten Castagnol.
— To posłaniec z hali miejskiej — odezwał się komisarz policji — człowiek bardzo uczciwy i szanowany...
Można na nim polegać.
— Gdy podniesiono trupa, czy nie znaleziono przy nim jakiego przedmiotu, mogącego dostarczyć wskazówek?
— Nic złego, panie sędzio śledczy.
— Nawet noża nie znaleziono, którego użyto do spełnienia morderstwa?
— Nie, panie... Szukano na tej ulicy i na sąsiednich... nigdzie...
— Proszę nakazać zrewidowanie kanałów ulicznych. Może tam morderca wrzucił narzędzie zbrodni...
— To się zrobi.
Jak widzą czytelnicy, przezorność sędziego nie była zbyteczną.
Garbuska, uderzywszy swą ofiarę, chciała pozbyć się noża zakrwawionego i w tej chwili nie wiedziała nawet, co się z tym nożem dzieje.
Oznajmiono przybycie Castagnola, sprowadzonego przez ajenta.
Castagnol wszedł blady i bardzo wzruszony.
— O, — zawołał, rzucając się z wyciągniętymi rękoma ku trupowi, leżącemu na łóżku — zamordowano przyjaciela ubogich w całej dzielnicy... zabito dzielnego człowieka, znakomitego uczonego, który uratował moją biedną żonę!... Pomścijcie go, panowie!... Pomścijcie go!
— To oburzenie przynosi ci zaszczyt, mój przyjacielu — wyrzekł sędzia śledczy — ale uspokój się i dopomóż nam sam do śledztwa...
— O, gdybym miał jego mordercę w ręku...
— O której godzinie doktór Reynier przyszedł do pana na ulicę Deux-Ecu?
— O godzinie ósmej punktualnie.