Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/143

Ta strona została skorygowana.

— A o której godzinie wyszedł?
— O wpół do dwunastej.
— Zbierz swoje wspomnienia, Castagnolu. Bardzo ważnym jest dla nas wiedzieć, czy doktór opuścił pańskie mieszkanie o wpół do dwunastej...
— Tak, panie sędzio, punktualnie... Poczciwy doktór, w chwili gdy brał kapelusz, spojrzał na zegarek i rzekł: teraz wpół do dwunastej, mój chłopcze... przyjdę jutro...
— Czy przypuszczasz, że mógł jeszcze odwiedzić jakiego chorego?
— Nic nie przypuszczam, ale nie sądzę...
Stara Marianna, która płakała w milczeniu, stojąc w kącie, nagle podniosła głowę i przemówiła:
— Panie sędzio, mój biedny pan zabrał z sobą z domu pudełko z instrumentami chirurgicznymi.
— Pudełko jest u nas — odparł Castagnol — doktór miał je wziąć z sobą nazajutrz, po odwiedzeniu mej chorej żony.
Sędzia śledczy zamyślił się.
— Ile czasu mógł potrzebować doktór, ażeby przyjść wprost z ulicy Deux-Ecu tutaj? — zapytał.
— Wyszedłszy od siebie dwadzieścia minut do ósmej, przybył do Castagnola punktualnie o ósmej — zauważył naczelnik policji.
— Za tym potrzebował dwadzieścia minut czasu??
— Tak.
— Jeżeli tak, to doktór musiał po drodze zatrzymać się w jakimś domu, ponieważ strażnicy, przechodząc o wpół do pierwszej przez ulicę Sante-Croix-de-la-Bretonneri nie znaleźli jego trupa.
— Może schował się do jakiej bramy przed burzą — wtrącił komisarz.
Badanie, prowadzone w ten sposób nie dało rezultatu.