Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/163

Ta strona została skorygowana.

— No, nie wynajmuje się wszyskich, bo zawsze pewna ilość jest w naprawie.
— W każdym razie dochód wynosi pięćset franków dziennie, czyli rocznie po potrąceniu wszelkich kosztów można się spodziewać stu tysięcy franków. Po dziesięciu latach można w ten sposób zebrać i milion... Interes świetny.
— Nie przeczę.
— A pan, oprócz pensji, ma zapewne dwunasty procent od zysku.
— Tak.
— O, to pańskie miejsce jest bardzo dobre. A jak dawno pracuje pan?
— Od ośmiu lat.
— I musi pan pragnąć, ażeby tu zostać jak najdłużej.
— Naturalnie... Niestety, kontrakt mój kończy się za parę miesięcy...
— I boisz się pan, ażeby go nie odnowiono?
— Wszystko możliwe... Pani Tordier straciła właśnie męża... Może zechce sprzedać interes i żyć z kapitału. W takim razie od tego, kto kupi przedsięboiorswo zależeć będzie, czy zostanę nadal dyrektorem.
— Mam nadzieję, że tak będzie.
— Dziękuję panu za tę nadzieję.
— A czy państwo nie pożyczacie wynajmującym wózki na kupno towaru
— Tak, pożyczamy po pięć franków.
— Na jaki procent?
— Prawie bez procentu, ot po jednym su od pięciu franków. Czyż to nie dobroczynny uczynek?
— O, i bardzo! Pięć franków przy takim procencie przynosi sumę rocznie przeszło osiemnaście frantów... Tak, to dobroczynność, która pozwala zarabiać miliony...
— No, każda praca musi być wynagradzaną.