Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/167

Ta strona została skorygowana.

Włosko wygrał więc sprawę.
Czym prędzej przestąpił próg przedpokoju, a Garbuska zamknęła drzwi za nim.
— Nareszcie jestem na miejscu — pomyślał — to dobrze!
— Proszę pana tędy — podchwyciła Julia, wskazując salon gościowi.
A kiedy znaleźli się w salonie, dodała:
— A teraz proszę się wytłumaczyć...
— Pozwolisz pani, że usiądę.
Julia sama przysunęła mu krzesło.
Włosko usiadł z zupełną swobodą.
Ta swoboda znowu obudziła obawy Garbuski, która się zapytywała sama siebie w myśli, czego od niej chcieć może ten nieznajomy, i nie bez pewnej trwogi usiadła na przeciw niego.
— Nic mi teraz nie przeszkadza powiedzieć pani całej prawdy — odezwał się Włosko.
Niepokój Garbuski wzmógł się jeszcze bardziej.
Dawny dependent ciągnął dalej:
— Pragnąłem koniecznie pomówić z panią poważnie... Wiem, że jesteś pani mało przystępną i dlatego użyłem nazwiska pana Nicoleta, ażeby się tu dostać i, że tak powiem, wedrzeć się do pani mieszkania... Widzi pani, że miałem rację... bo, gdybym nie użył tego sposobu, byłbym dotąd albo stał przed drzwiami przymkniętymi, albo miałbym przed nosem drzwi zamknięte... a teraz ot siedzę tu z panią, w salonie... I nic mi nie przeszkadza pani wytłumaczyć wszystko... I porozumieć się najzupełniej.
Garbuska uczuła nowy przestrach.
— A może wpuściłam do mieszkania mego jakiego zbrodniarza?
Była sama i nie mogłaby się obronić.
Ta myśl ją tak przeraziła, że zaledwie zdołała wyjąkać.