Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/177

Ta strona została skorygowana.

koszta aktu do zapłacenia, wyzbycie się zupełnie przedsiębiorstwa! Ależ to ruina.
— Ruina, która jeszcze pani zostawi, więcej niż milion, kochana pani. Iluż ludzi poprzestałoby na tym... I jak pani ma odwagę targować się jeszcze z człowiekiem tak uprzejmym, i tak zgodnym!
— Będzie pan miał te dziesięć tysięcy franków.
— Liczę na to.
— Ale za tyle poświęceń, co pan mi da?
— Milczenie.
— Jakąż mieć będę rękojmię?
Tego nie rozumiem. Czyż sam fakt nie daje pani rękojmi najlepszej?
— Jaką?
— Interes mój własny poręcza moje milczenie.
Garbuska zapytała po chwili z pewnym wahaniem:
— Znasz pan Prospera Rivet?
— Z widzenia tylko, z widzenia.
— Jeżeli okoliczności zbliżą pana do niego, a niezawodnie zbliżą, i wobec niego pozostanie pan niemym?
Józef Włosko wzruszył ramionami.
— Zalecanie — zbyteczne — rzekł następnie. — Gdym pani przyrzekł milczenie, nie czyniłem żadnego zastrzeżenia. Wszystko zresztą zależeć będzie od pani dobrej woli. Rozumiem doskonale, że musi mnie pani nienawidzieć... Myślała pani nawet, ażeby mnie się pozbyć w jaki sposób, i ja pani tę myśl pochwalam, bo sam bym taką myśl miał, na miejscu pani!
Spodziewam się, że nastanie kiedyś dzień, gdy nasze stosunki będą mniej naprężone i wtedy będzie pani patrzyła na mnie, nie jak na wroga, ale jak na przyjaciela.
Na teraz jednak radzę pani, ażeby się nie broniła przede mną.
Przeciwnie, weźmy się za ręce i chodźmy razem do spełnienia swych projektów. Obojgu będzie nam dobrze!...