Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/179

Ta strona została skorygowana.

Gdyby pani zaczęła urzeczywistniać swój projekt, zaraz by się zaczęły bardzo niebezpieczne przypuszczenia. Mogłoby to od razu ściągnąć na siebie niebezpieczeństwo.
— Jakto, więc popełniłam podwójną zbrodnię! — odparła Garbuska, wybuchając — i nie zebrałabym korzyści! Nigdy, nigdy! Słyszy pan, nigdy!
— Spokoju tylko, droga pani! Tu chodzi tylko o rzeczy poważne. Świat daje się łatwo wywieźć w pole, daje sobie oczy zamydlić. Powiedziałem pani, że kiedyś uważać mnie będzie pani za przyjaciela, i dzień ten nastąpi niedługo. Ja pani dam dobrą radę, która ją wydobędzie z kłopotu i ocali całe położenie.
— Daj mi ją pan.
— Nie, dopiero później... Chwila ta jeszcze nie nadeszła... Czy pani zamiary zna pan Prosper Rivet?... Jak pani z nim jest?
— Wie, że ja go kocham.
— Czy mu to pani powiedziała?
— Dałam mu przynajmniej do zrozumienia, a nawet więcej, dałam mu dowody sympatji, przywiązania, które ze strony kobiety mogą być tylko oznaki miłości.
— Czy zrozumiał?
Garbuska odpowiedziała.
— Nie powiedziałam panu, ażeby mnie kochał. Powiedziałam tylko, że mnie pokocha.
— To zanotujmy, a powrócimy do tego, co nas osobiście dotyczy, mnie i panią.
— Chce pan mówić o ustąpieniu przedsiębiorstwa z ulicy Verrerie.
— Tak.
— Kiedy to pan chce skończyć?
— Jak najprędzej.
— Czy będzie pan miał czas jutro zrana?
— Ja zawsze mam czas.