Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/184

Ta strona została skorygowana.

Wreszcie Włosko odwiedził swą dotychczasową siedzibę, „Hotel Niewiniątek“ i, tutaj zapłaciwszy cały rachunek i obdarzywszy dość hojnie zdziwionego tym służącego, który zawsze mu usługiwał, kazał przenieść swoje skromne manatki do hotelu Chatelet.
Teraz postanowił zobaczyć się z Prosperem Rivet.
Właśnie o godzinie ósmej miał się z nim spotkać, po powrocie pięknego komiwojażera do Paryża z wycieczki do Joinville. Udał się na dworzec kolejowy i zaczekał na przyjazd pociągu.
Podróżni wysiedli z wagonu nieliczni, więc z łatwością ujrzał Prospera i dotknął go w ramię.
— To ty! — zawołał tenże zdziwiony — skądże tutaj?...
Włosko położył palec na ustach i pociągnął za sobą towarzysza.
Wkrótce znaleźli się na pustym placu Bastylii.
— Co się tutaj dzieje? — zapytał Rivet, zwalniając kroku.
— O wszystkim ci powiem przy obiedzie.
— Dlaczego nie zaczekałeś na mnie w „Hotelu Niewiniątek“, jakeśmy się umówili?
— Ja tam już nie mieszkam.
— Tak!... a od kiedy?
— Od dzisiaj... ale pamiętaj o jednej rzeczy... wobec Julii Tordier wcale się nie znamy, nigdyśmy z sobą nie mówili.
— Cóż to znowu nowego?
— O, jeszcze wiele innych rzeczy!
— Znalazłeś rozwiązanie dla swego zadania?
— Tak.
— Naprawdę?
— O, bez najmniejszych żartów.
— I cóż to jest?
— No, bo kupuję zakład Julii Tordier, przy ulicy Verrerie wraz z filiami...