Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/191

Ta strona została skorygowana.

— Wśród tych ośmiu pensjonarek, mieć będziesz panną Martę, a sądzę, że to ci będzie bardzo przyjemne.
— O! tak, pani — odparła młoda dziewczyna.
— Będziesz też usługiwała przyjaciółce panny Marty... Biedne to dziecko bardzo smutne i jak teraz bardzo opuszczone...
— Czy to nie o pannie Helenie, pani mówi? Moja córka tyle mi o niej dobrego naopowiadała, to jest jej największa przyjaciółka?
— Tak.
— Czy jest cierpiąca?
— Dusza jej cierpi!... Straciła tylko co ojca, przezacnego człowieka, którego kochała, z całego, serca. Śmierć ta zadała jej cios tak bolesny, tak ją zgnębiła, że przez dwa tygodnie poleciłam jej wstrzymać się od wszelkich nauk... Kochana Marta spędza przy niej część dnia i nie pozwala jej rozpaczać.
— No, a edukacja Marty już skończona, nieprawdaż? — wtrąciła hrabina.
— Ukończyła ją świetnie.
— Marta zacznie wkrótce rok dziewiętnasty... To już kobieta... i musimy już pomyśleć o jej przyszłości...
— Chcecie mi ją państwo zabrać? — zawołała przełożona pensji z wyrazem szczerego żalu.
— Myślimy o jej małżeństwie.
— Już!
— Skończyła lat osiemnaście... Ja w jej wieku byłam już żoną. Męża nie chcemy jej narzucać... Pozostawimy jej najzupełniejszą swobodę wyboru... bo pewni jesteśmy jej rozsądku...
— Czy można zapytać... mają też państwo kogo na widoku?
— Pytanie pani tłumaczy jej troskliwość... Ponieważ pani wychowała Martę... Odpowiem ci więc z całą szczerością... Jutro przyjmować mamy w willi syna jednego