Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/224

Ta strona została skorygowana.

— To już ja się z nim porozumiem, ponieważ to on będzie pracował dla mnie.
— Racja.
— Budowniczy ojca, jeżeli się nie mylę, nazywa się pan Soly i mieszka, przy ulicy Chanchot?...
— Tak... Jaką masz pamięć!
— Otóż, mój ojczulku — podchwyciła Marta z przymileniem. — Jeżeli chcesz mi sprawić przyjemność... wielką przyjemność, pojedziesz jutro zrana do Paryża, na ulicę Chanchot, do twego budowniczego, poprosisz go, ażeby tu przybył pojutrze na śniadanie, na cały dzień i zabrał z sobą rysownika, to bardzo ważne, a gdy ty, ojczulku, wybierać będziesz w parku zakątek najładniejszy pod nasz pałacyk, ja wytłómaczę rysownikowi, czego chcę, o czym marzę, i każę mu narysować szkic tego pałacu wróżek, jaki już istnieje w mej wyobraźni.

XV.

Stosownie do życzeń córki, hrabia de Roncerny, jak widzieliśmy, udał się nazajutrz zrana do budowniczego, przy ulicy Chanchot.
Panna de Roncerny, jakkolwiek bardzo zajęta bliskim małżeństwem, zbyt kochała Helenę, aby miała zapomnieć o swej nieszczęśliwej przyjaciółce.
Pamiętała o danych Helenie obietnicach i gotowa była je w każdej chwili spełnić.
Nie zadziwimy więc chyba czytelników, oświadczając im, że myśl o Helenie była główną pobudką woli Marty zobaczenia osobiście budowniczego, a właściwie jego rysownika.
Wiedziała doskonale, że rysownikiem tym był właśnie Lucjan Gobert, kuzyn Heleny, który ją ubóstwiał i którego ona też kochała.
Ażeby spełnić obietnicę, jaką Marta dała swej przy-