Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/225

Ta strona została skorygowana.

jaciółce, że zobaczy się z Lucjanem i z nim pomówi o niej, młoda dziewczyna musiała znaleźć jaką szczególną okazję, gdyż nie mogła sama iść do rysownika i nie chciała powierzać swych życzeń matce.
Pałacyk wróżek, o jakim marzyła, dostarczył jej tego sposobu, rzeczywiście najlepszego ze wszystkich, bo najnaturalniejszego i najprostszego.
Skoro Lucjan Gobert miał być wprowadzony do Petit-Bry, przez swego pryncypała i miał się z nią porozumieć co do szkicu, z łatwością będzie mogła pomówić w tym przedmiocie, który interesował ich oboje.
Kiedy ojciec, po powrocie z Paryża, oznajmił jej, że nazajutrz przyjedzie budowniczy z młodym artystą, klasnęła w ręce z prawdziwym wybuchem radości.
Radość ta nie miała w sobie nic egoistycznego.
Jedyną jej przyczyną najgłówniejszą była myśl wyświadczenia przysługi Helenie.
Nazajutrz około godziny jedenastej przybyli do willi pan Soly i Lucjan Gobert, a hrabia de Roncerny ze swym przyszłym zięciem wyszli na ich spotkanie.
Pan de Roncerny był u siebie jak najprzyjemniejszym dla gości, jak najgościnniejszym.
Przyjął też przybyłych z taką uprzejmością, że Lucjan, chociaż z natury dość nieśmiały, uczuł się zupełnie swobodnym w tym otoczeniu.
Spojrzenie młodzieńca błąkało się we wszystkich kierunkach, szukając Marty, to jest przyjaciółki Heleny, i nie znajdując jej wcale.
Ujrzał ją dopiero, kiedy pan de Roncerny wprowadził swych gości do salonu, gdzie na nich czekała hrabina z córką.
Marta, zobaczywszy rysownika, udała zdziwienie.
— Pan Lucjan Gobert! — zawołała.
Hrabia i hrabina spojrzeli zdziwieni na Martę i Lucjana.