Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/229

Ta strona została skorygowana.
XVI.

— Rozpacz Helenki jest bez granic — ciągnęła dalej panna de Roncerny — bo to usposobienie srogie jakby wznosiło między rodzinami obiema przegrodę, niepodobną do przebycia.
— Czyż rozpacz Helenki może być większą od mojej?...
— Tak — odpowiedziała Marta.
— Dlaczego?
— Bo ona lęka się, czy pan będziesz miał odwagę i cierpliwość, aby ją kochać do tego dnia, kiedy wreszcie, zostawszy wolną z mocy prawa, będzie mogła zostać żoną pańską wbrew nawet woli matki.
— To znaczy, że nie wierzy we mnie.
— Ona wierzy, tylko się lęka...
— Biedna droga Helenka! Jak ona się niepotrzebnie trwoży!... Ja nigdy nie przestanę jej kochać, gdybym nawet miał powziąć przekonanie, że nigdy nie będzie moją!... Całe życie moje... do niej należy... do niej, cokolwiek bądź się stanie!...
— Gdyby ona słyszała to, co pan mi powiedział teraz... ukoiłoby to znacznie jej cierpienia moralne.
— Tak, gdyby słyszała!... ale to niemożliwe życzenie! Bo jakim sposobem mógłbym się widzieć z Helenką?... Pani Gevignot nie pozwoliłaby mi na taką rozmowę... bo, w najlepszym razie, gdyby mi pozwoliła zobaczyć się z Helenką na pensji, byłaby obecną przy naszej rozmowie... Ja wtedy nie mógłbym wynurzyć całego serca mego — ani nie mógłbym jej nakłaniać do oporu woli matki, gdyby matka chciała jej narzucić inne małżeństwo...
— Ona sama się oprze...
— Zapewne oprzeć by się chciała... — powtórzył Lucjan — ale nie będzie miała siły...
— Tę siłę może mieć od pana.