Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/24

Ta strona została skorygowana.

— Prosper! — rzekł ściskając serdecznie podaną mu rękę — nie wiedziałem, że jesteś w Paryżu!! Kiedy wróciłeś?
— Wczoraj — odpowiedział Prosper, przysiadając się do stolika przyjaciela. — Szczęśliwy traf, żem cię spotkał, czy mieszkasz w tych stronach?...
— Ja mieszkam tu w tym hotelu...
— To tak jak ja! — wykrzyknął Prosper.
— Jak i ty! — powtórzył Józef Włosko. — A od kiedy?
— Od roku przeszło... Mam tutaj pokój, a kiedy powracam z podróży mieszkam tu, aż do nowego wyjazdu.
— A to doprawdy szczególny traf — rzekł Józef, znów wymieniwszy uścisk ręki z Prosperem — że się tu znajdujemy, straciwszy się nawzajem z oczu przed półtora rokiem. Z całego serca radbym tego spotkania nie puścić tak sucho... Ale...
Przerwał sobie.
— Ale jesteś trochę w interesach... — dodał Prosper, śmiejąc się.
— O! mój drogi! zupełnie nie... Nic w ręku i nic w kieszeni! Jak najfatalniej.
— No to ja cię zapraszam! — odparł Prosper, po tym, kierując się do garsona, który przyniósł chleba za dwa su zażądanego przez Włosko, dodał:
— Eugeniuszu, butelka wina białego, prawdziwego Noblies! Sześć jaj, pół tuzina serdelków, dwie ładne porcje sarny, tylko nie baraniny... Po tym dwa mazagranu z koniakiem.
— Dobrze, panie Rivet — odpowiedział garson — natychmiast służę.
Prosper Rivet, którego mamy przedstawić czytelnikom naszym nie jest zupełnie obcym dla nich, to bowiem oryginał portretu fotograficznego, tak namiętnie