Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/248

Ta strona została skorygowana.

Jakby zrodziły w niej nową myśl.
— Śmiercią? — powtórzyła.
— Tak.
— Czy doprawdy tak pani sądzi?
— Jestem tego pewna.
— O! to się tylko tak zdaje.
— Ja się bynajmniej nie mylę... Helenka zwierzyła się przede mną i znam stan jej serca... Złamać tę miłość byłoby to zniweczyć jej życie.
Jeżeli pani zechcesz jej narzucić męża, opierać się temu będzie, opierać ze wszystkich sił...
Zapanowało chwilowe milczenie.
— Tak — odezwała się wreszcie Garbuska — to moje postanowienie jest nieodwołalne. Helena musi być teraz przy mnie, bo wyjdzie niebawem za mąż.
— Pani! miej pani nad nią litość! — zawołała Marta.
— To już moja rzecz! — odparła, wstając z krzesła Julia Tordier.
Ten ruch jej był zbyt wyraźny.
Hrabina wstała natychmiast i, pociągnąwszy za sobą córkę, lekko skinęła głową tak niegrzecznej gospodyni i opuściła niegościnne mieszkanie.
— Ta kobieta — rzekła hrabina do córki, wyszedłszy na ulicę — jest potworem. Serce jej skamieniałe... Kto wie, czy nie od jakich strasznych występków... Doprawdy, boję się wszelkiego z nią zetknięcia.

XX.

Smutny był powrót Marty do willi Petit-Bry.
Co teraz powie Lucjanowi, którego pocieszyła tak daremną nadzieją.
Czy będzie miała śmiałość oznajmić mu, że Julia Tordier oświadczyła stanowczo i brutalnie, iż Helena jest dla niego straconą, na zawsze, i że chce ją w krótkim czasie wydać za mąż.