Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/250

Ta strona została skorygowana.

za powodzenie, nie mogłem w to wierzyć... Dobrze więc wtedy przewidywałem...
— Prosiłam... błagałam... Jej matka była nieubłagana w odmowie... Ta kobieta nie ma wcale serca, dusza jej tak potworna, jak ciało.
— Niestety! mówiłem pani o tym wszystkim!... Ja ją znam nadto dobrze!
Marta ciągnęła dalej:
— Pani Tordier działa pod wpływem nienawiści, której doznaje dla córki i dla pana! Ta nienawiść objawiać się będzie pod wieloma postaciami... i nawet może wkrótce...
— Przestrasza mnie, pani!
— Bo wszystkiego należy się lękać!... Chciałbym, nie mogąc panu przynieść radości, pozostawić choć trochę nadziei... ale nie mogę!...
— Czy będziesz pan miał odwagę, czy będziesz miał pan siłę, ażeby znieść straszny cios?
— Będę miał siłę i odwagę... Wszystko lepsze, niźli niepewność! Mów pani! Mów... błagam panią!
— Otóż pani Tordier chce wydać Helenkę za mąż...
— Wydać ją za mąż! — powtórzył Lucjan, zrywając się z miejsca.
— Tak.
— Helena się nie zgodzi.
— Pani Tordier zmusi ją swą wolą, a czyż biedne, zgnębione dziecko zdoła się oprzeć?
— To prawda, mój Boże!... To prawda!... — wyjąkał młodzieniec, załamując ręce.
— I to lada dzień Helena opuści pensję — podchwyciła panna de Roncerny — i powróci na ulicę Anbry... Matka już dla niej znalazła męża...
— Czyż pani tego pewna?
— Sama wszak powiedziała.
— O! to małżeństwo jeszcze nie nastąpiło!... Wymie-