Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/255

Ta strona została skorygowana.

— Poświęcenie? — zapytał Prosper, grając dalej rolę tonem doskonałym. — Co za poświęcenie?
— O! niezmierzone, niesłychane!
— Jakież?
— Nie zgadujesz?
— Jakże mógłbym zgadnąć?
— Prawda! Zaledwie będziesz wierzył własnym uszom! Wkrótce zostaniesz mężem Heleny!
— Mężem córki pani? — zawołał młodzieniec.
— Tak, mężem mej córki. Ją tobie poświęcam.
— Doprawdy, wierzyć pani nie mogę... Ja zięciem pani! Chyba pani żartuje?
— Czy to nie jest jedyny sposób uczynić możliwą rzeczą obecność swoją stałą przy mnie... pośród rodziny?
— I pani mówi to poważnie?
— Tak, przysięgam ci!
— Tak, to pewna, że sposób jest dobry, że nawet jest niezawodny. Ale wydaje mi się bardzo nieprawdopodobnym przyzwolenie pani na ten związek.
— Zgodzę się, ponieważ wierząc w twą miłość... Bo jestem pewna, że mnie kochasz i nie będziesz kochał nigdy Heleny... Czyż się mylę?
Głos Julii drżał, gdy wymawiała ostatnie wyrazy.
— Nie, z pewnością, — odpowiedział Prosper — pani się nie myli.
Garbuska ciągnęła dalej z ożywieniem:
— Zgodzę się, ponieważ Helena kocha kogoś, kocha tak, iż gotowa umrzeć z miłości i że będzie miała tylko miłość! Przysięgnij mi, że, zaślubiając Helenę, będziesz miał w tym jedyny cel zbliżenia się do mnie... Przysięgnij mi, że Helena będzie dla ciebie zawsze tylko żoną z nazwy, a małżeństwo to nastąpi i ocalimy pozory!
— Jakże można traktować poważnie gąskę, wychodzącą zaledwie z pensji! To byłoby, jak bawić się lalką. Nie