Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/257

Ta strona została skorygowana.

należeć będzie kiedyś do córki pani, a prawo jej niezaprzeczalne.
— O! nic dla Heleny... nic. Wszystko dla ciebie!
— Nie możesz jej pani wydziedziczyć, testament taki byłby nieważny.
— Ale mogę za życia rozporządzać moim majątkiem z ręki do ręki.
— O! co do tego najzupełniej. To możesz pani uczynić.
— Ja uczynię... później... nic nie ma pilnego... Jeszcze nie umieram!...
— Na szczęście, droga Julio! — rzekł obłudnie Prosper, ujmując jej rękę i niosąc do ust. — Na szczęście dla naszego szczęścia!... Tak długie lata życia jeszcze masz przed sobą... Ale rozmawia się o interesach, nie dlatego, ażeby się umierało...
— Jabym chciała pomówić nie o interesach... ale o miłości... — westchnęła Garbuska.
— Na wszystko przyjdzie czas!... Wiesz pani, że jeżeli zaślubię Helenę w tych warunkach, w jakich małżeństwo ma nastąpić, wiesz, co się stanie?
— Cóż takiego?
— Zapewne pomyślałaś pani o tym, że spokój nie zawsze panować będzie w naszym domu... Helena kocha innego człowieka, a zaślubiwszy mnie wbrew swej woli, będzie starała się wszelkimi sposobami, rozerwać to nienawistne małżeństwo... i prawo daje jej pewien sposób...
— Sposób rozerwania małżeństwa! — zawołała Garbuska.
— Tak, mój Boże...
— Jaki?
— Czy przypomina sobie pani bardzo niedawny proces. Pewna żona otrzymała rozwód, ponieważ dowiodła, że mąż jej był mężem tylko z nazwy. Helena mogłaby się powołać na ten sam wzgląd, i bez najmniejszej wąt-