Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/259

Ta strona została skorygowana.

— A! — wyszeptał Prosper, zmuszając się do nadania oczom wyrazu uniesienia — to będzie szczęście!...
Po czym dodał natychmiast:
— A pomyślisz pani o tym, co ci mówiłem o przyszłości, nieprawdaż?
— Tak... pomyślę... nawet już pomyślałam! — żywo odpowiedziała Garbuska — uczynię wszystko, ażebyś był szczęśliwy! Chcesz dostać dom przy ulicy Rivoli?
— Tobie nie mogę nic odmówić! Masz jeszcze pralnię przy ulicy Stefensona...
— I ją chcesz także?
— Mogłabyś jeszcze dodać dom przy ulicy Aubry-Rzeźnika... Sprzedaż fikcyjna ułatwiłaby wszystko.
— Pralnię... dom — wykrzyknęła Julia z przestrachu. — A cóż mnie się zostanie?
— Pozostanie ci wszystko, ponieważ kocham cię i nie rozłączymy się nigdy! — odpowiedział komiwojażer, przyciskając wargi do czoła jędzy.
— To prawda... prawda... masz słuszność! — wyjąkała, zahipnotyzowana Garbuska. — I jaką radością będzie dla mnie pomyśleć, że to ty mnie wzbogacasz, mój Prosperze.
Znużony aż nadto komedią, którą grać musiał, tą rolą trudną, której musiał się podjąć, młodzieniec wkrótce pożegnał Garbuskę, umówiwszy się z nią co do następnego widzenia.
Ta nazajutrz zrana — jak zapowiedziała Prosperowi Rivet — pojechała na pensję do Boissy-Saint-Leger, skąd zamierzała sprowadzić córkę.