Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/268

Ta strona została skorygowana.
XXIV.

Po chwili milczenia Garbuska podchwyciła:
— A ojciec twój umarł?
Joanna jakby się zawahała przez sekundę, po czym odpowiedziała:
— Tak, umarł, proszę pani.
— Wychowywałaś się w Szwajcarii?
— Tak, pani.
— Gdzie?
— W Veroix.
— Z jakich stron twój ojciec pochodził?
— Z Get...
Drżenie, prawie niedostrzegalne, wstrząsnęło długimi plecami Garbuski.
Ciągnęła dalej:
— U kogo się wychowywałaś w Veroix?
— U stryjenki.
— Jak się nazywała?
— Adela Bertinot.
Wdowa po Jakubie Tordier bardzo zbladła.
— Czy stryjenka umarła? — spytała.
— Tak, pani... Miałam czternaście lat, kiedy umarła.
— I to prawda, że nie powiedziała ci wcale, jak się matka nazywała, z domu?
— Nie powiedziała, powtarzam pani... Jakiż miałabym powód kłamać?
Garbuska jakby odetchnęła swobodniej.
— Biedne moje dziecko — rzekła — jestem wzruszona twoim przywiązaniem dla mej córki i nie miałabym nic przeciw temu, ażebyś ją odwiedzała od czasu do czasu, o ileby na to pozwalała pani Gevignot.
— Mam zamiar dać jej zupełnie wolny dzień raz w miesiąc — rzekła przełożona.
— To skorzystasz z tego dnia, ażeby go przepędzić przy Helenie...