Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/290

Ta strona została skorygowana.

— Niezawodnie, lecz postępek musi być dokonany...
— I będzie, kochana pani, zanadto dobrze znam serca ludzkie, ażeby o tym wątpić — odparł Włosko, zamykając kodeks — chodzi tylko, aby pozornie obojgu zakochanym pozostawić zupełną swobodę działania... udać, że nikt się nie domyśla, iż pisują do siebie potajemnie. Jednocześnie pozostanie pani dla swej córki surową, nieubłaganą... To jest, proszę pani, jedyne wspólnictwo, jakie sumienie moje pozwala pani ofiarować? Czy to panią zadowoli?
— Zadowoli!...
Garbuska poruszyła się, chcąc widocznie wyjść, i wkrótce opuściła kantor Józefa Włoska, chłodno uścisnąwszy mu rękę.

XXIX.

Tegoż dnia Józef Włosko wyjechał do Szwajcarii. Przybywszy do Genewy zapytał o odległość do Versoix a dowiedziawszy się, że to jest wioska o dwie mile odległa, nad brzegiem jeziora Lemańskiego, wsiadł w pociąg, dążący w tamtą stronę. W Versoix udał się wprost do mera i zapytał:
— Czy wiadomo panu, panie merze, że przed dwudziestu laty urodziła się w Versoix niejaka Joanna Julia Bertinot?
Mer jakby się zdziwił niezmiernie.
— A to szczególne! — zawołał.
— Cóż takiego? — zapytał Włosko.
— A bo właśnie otrzymałem list z Paryża, z takim samym zapytaniem.
— Mnie zaś to nie dziwi, bo list ten był ode mnie... W liście proszono, ażeby pan przesłał wiadomość pod adresem Józefa Włoski w Paryżu, ulica Verrie, a to ja jestem tą osobą... Pragnę teraz sam otrzymać od pana szczegóły