Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/309

Ta strona została skorygowana.

Czyn haniebny, popełniony z namowy Julii Derasme, raz na zawsze mnie stamtąd wygnał... trzeba było uciekać... opuścić okolice, ukrywając swe ślady... To uczyniłem też, a przynajmniej starałem się uczynić.
— Nie starałeś się pan zobaczyć z kochanką? — spytał Józef Włosko.
— Nie — odparł więzień. — Z nią już było skończone... skończone zupełnie... Teraz widziałem ją taką, jaką była, i nędznica przejmowała mnie tylko wstrętem.
Odkąd nie byłem pochłonięty przez niezrozumiałą namiętność, szarpały mną wyrzuty sumienia.
Niestety, nie było już sposobu żadnego, dla odkupienia popełnionej zbrodni...
Opuściłem Francję... Udałem się do Włoch, gdzie zarabiałem na chleb, pracując jako tragarz...
Cztery lata tak upłynęły i mógłbym przez całe życie być bezpiecznym od poszukiwań sądu, których wreszcie on zaprzestał, ale jedna myśl mnie trapiła i nie dawała spokoju.
— Jakaż to myśl? — powtórzył były dependent.
— Myśl zobaczenia córki... Pod wpływem tego pragnienia, opuściłem Włochy i powróciłem do Szwajcarii, do Versoix, gdzie siostra wciąż jeszcze mieszkała.
Wierna danej obietnicy, wychowywała Joasię z pieczołowitością matki...
Biedne dziecko, chociaż bezkształtne, było ładne.
Dla mnie stało się to niewysłowionym szczęściem, gdy mogłem ucałować tę małą istotkę, której o mało wówczas nie udusiłem.
Siostra powiedziała mi, że zostałem zaocznie skazany na dożywotnie więzienie.
Nagłe postanowienie opanowało mnie.
Powiedziałem sobie, że zasłużoną karą okupię zbrodnię popełnioną i we własnych oczach nabiorę godności.