Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/310

Ta strona została skorygowana.

Nie wahając się ani przez chwilę, przeszedłem granicę i oddałem się sam w ręce sprawiedliwości.
Sądzono mnie po raz drugi, wzięto pod uwagę okoliczności łagodzące, żem się oddał sam, i karę zmniejszono mi do dwudziestu lat więzienia i odesłano mnie do więzienia głównego w Nimes, gdzie mnie pan znajdujesz.

XXXII.

— A przed sądem nie oskarżyłeś pan tej kobiety, będącej przyczyną tego upadku i nieszczęścia, ohydnej istoty, która popchnęła cię do zbrodni, czyniąc z ciebie naprzód złodzieja, a później usiłując uczynić z ciebie mordercę — zawołał Józef Włosko.
— Po co? — odparł Bertinot.
— A gdy będziesz pan już wolnym, czy nie spróbujesz zemścić się na tej kobiecie i odpłacić jej złym za złe?...
— Zemsta jest złą doradczynią. Mogłaby mnie doprowadzić do zbrodni.
— Nie, bo są zemsty, których sąd ani policja nie mogą stwierdzić, ani też ukarać... to są zemsty nie najmniej straszne...
— Po co? — powtórzył znów więzień. — Czyż to zatrze przeszłość? Chciałbym jednak raz jeszcze znaleźć się wobec tej kobiety... raz jeden, ażeby się przekonać, czy mogłaby znieść mój widok?
— A te pieniądze — podchwycił Włosko — które panu zabrała, uciekając, i które były owym źródłem majątku, jaki teraz posiada, czy się o nie nie upomnisz?
— Pieniądze z kradzieży!... Skądże pan możesz o tym myśleć? — wykrzyknął Bertinot.
— Tak, zgadzam się z panem, co do pieniędzy skradzionych, ale nie co do tych, które zarobiła uczciwie Julia Derasme... Po co zrzekać się części, która, według prawa, należy się pańskiej córce... Czyż byłoby słusznym, ażeby