Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/319

Ta strona została skorygowana.

— Co się dzieje z Heleną? — zapytał Lucjan niespokojnie.
— Już od czterech dni nie ma jej na pensji.
— Gdzież więc jest? — zapytała Marta.
— Matka przyjechała po nią i zabrała do siebie na ulicę Anbry... Widziałam się z nią... przed godziną...
— Dlaczego pani Tordier zabrała ją z pensji? — zawołała Marta.
— Przeczuwam nowe nieszczęście!... — wyjąkał młodzieniec.
— I pańskie przeczucie jest trafne — odpowiedziała Joanna. — Przysłała mnie tu panna Helena..
— Co pani mówiła...
— Najprzód, że pana kocha zawsze... zawsze i na zawsze...
— Droga Helenka!
— Ale — dodała Joanna — że stracona jest dla pana, jeżeli nie znajdziesz pan sposobu, ażeby ją uratować.
— Ją uratować! — powtórzył Lucjan. — Mój Boże! Co za nieszczęście jej grozi?
— Największe ze wszystkich! Matka chce ją wydać za mąż.
— Za mąż! — rzekła Marta z przerażeniem.
— O! tego się właśnie lękałem! — zawołał Lucjan, przyciskając serce oburącz. — Więc to prawda!... Odgadłem!...
— Matka wybrała jej męża i chce go jej narzucić! — ciągnęła dalej Joanna.
— A któż to on? — Czy wie pani, jak się nazywa ten nędznik, który chce zaślubić młode dziewczę, pomimo jej woli?
— Prosper Rivet.
— Prosper Rivet! — wyrzekł Lucjan ze wstrętem. — Taki wybór godny jest tej matki niegodnej! Prosper Ri-