Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/321

Ta strona została skorygowana.

leną i uczynię wszystko, czego państwo zażądacie.
— Dość będzie jej oddać list...
— O! to nic łatwiejszego...
— To niech pani czeka jutro o ósmej przy skwerze Niewiniątek... Ja tam przyjdę.
— O! dla panny Heleny ja bym życie oddała!...

XXXIV.

Po chwili wzruszenia i milczenia córka Piotra Bertinot podchwyciła:
— Muszę panu jedno zalecić. W jakiejkolwiekbądź okoliczności, niech pan nigdy nie wymienia mego nazwiska; pani Tordier mnie zna, gdyby się dowiedziała, że jestem państwu oddana, nie mogłabym już wam w niczym służyć. Pozwólcie, ażebym czuwała nad panną Heleną w cieniu, samodzielnie, a zawsze gotowa poświęcić się dla niej i dla was...
— Dziękuję ci, panno Joanno! — rzekła Lucjan, ściskając rękę dziewczęcia.
— Dziękuję ci, Joasiu — dodała Marta, całując ją.
Joanna mówiła dalej:
— Ja powrócę do Paryża... Znajdę mały pokoik w okolicach ulicy Anbry. Jutro pojadę do Boissy po rzeczy moje i pożegnam panią Gevigot, która była bardzo dobra dla mnie, i wrócę ażeby czuwać nad tą, którą tak kocham, jak gdyby była moją siostrą.
— Pojadę z panią! — wyrzekł Lucjan.
— Nie... Nie trzeba, ażeby nas widziano razem...
— Więc jutro na skwerze.
— Tak...
Młodzieniec pierwszy opuścił willę, ażeby koleją powrócić do Paryża.
Marta została z Joanną.
— Dziękuję ci raz jeszcze z całego serca — rzekła do