Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/323

Ta strona została skorygowana.

Co więcej okna pokoju wychodziły wprost okien wieszkania wdowy Tordier.
Joanna zbliżyła się i spostrzegła światło w jednym z pokojów przecowległego domu.
— O tak, Helena jest!... i jest tak blisko! — rzekła do siebie z radością. — Stąd mogę czuwać nad nią wybornie.
Po czym, znużona całodziennymi wzruszeniami, udała się na spoczynek.

XXXV.

Lucjan, na wiadomość o niebezpieczeństwie grożącym Helenie, postanowił użyć wszelkich środków, ażeby mu zapobiedz.
Przybywszy do Paryża, udał się do swego pryncypała i poprosił o urlop kilkudniowy, który otrzymał, po czym podążył na ulicę Feronnerie i, wszedłszy do hotelu Niewiniątek, zapytał o Prospera Rivet.
Szwajcar hotelowy odpowiedział, że pana Riveta niema, ale że go można zapewne o tej porze zastać w restauracji hotelowej.
Lucjan wszedł do restauracji i czekał.
W pół godziny później drzwi restauracji otworzyły się i ukazał się piękny komiwojażer.
Krok chwiejny, kapelusz, włożony na bakier, znamionowały podchmielenie.
Na widok ten, Lucjan zbladł bardzo.
— I takiego człowieka ta jędza chce dać za męża swej córce! — wyszeptał. — Dlaczego? Co to powoduje tą nędznicą?
Wstał i postąpił kilka kroków na spotkanie Prospera.
Ten, poznawszy go, również drgnął.
Twarz zmieniona, wzrok posępny młodzieńca, nie wróżyły nic dobrego.