Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/334

Ta strona została skorygowana.

papieru i po krótkim namyśle, skreślił te dwa wyrazy:

Kontrakt ślubny.

Następnie z szybkością, która tłomaczyła dawne jego zajęcie dependenta u notariusza, naszkicował zasady kontraktu ślubnego między Prosperem Rivet i Heleną Tardier.
Ważąc każde zdanie, każdy wyraz, dobierając wyrażeń najjaśniejszych, ażeby nie mogły sprowadzić nieporozumienia, Włosko sporządził kontrakt, określający najzupełniej prawa każdej ze stron.
Kontrakt ustanawiał zasadę rozdziału majątkowego.
Zaledwie skończył pisać, gdy zapukano do drzwi.
Schował projekt kontraktu, wraz z projektem testamentu, po czym wyrzekł:
— Proszę wejść!
Drzwi się otworzyły i Prosper Rivet ukazał się na progu.
Były dependent zerwał się z miejsca i, podskoczywszy kilka kroków na jego spotkanie, zawołał:
— Kroćset diabłów... Po co tu przychodzisz? Wiesz dobrze, że ci tego nie zabroniłem... Tordierowa lada chwila może nadejść, a gdyby cię zobaczyła, cała nasza kombinacja może wziąć w łeb...
— Wiem o tym dobrze — odparł Prosper.
— A dlaczego tak robisz, jakbyś nie wiedział?
— Bo chcę z tobą rozmówić się poważnie... piszę do ciebie od czterech dni, a nie odbieram żadnej odpowiedzi.
— Nie było mnie w domu... a przypuszczam, że mam prawo z domu się wydalać.
— Tego nie zaprzeczam, ale nie należy zostawiać swych przyjaciół samych i to w takich tarapatach.
— Nie mówmy tu, to zbyt niebezpieczne, chodź ze mną.
I Włosko zaprowadził Prospera, do mieszkania, które zajmował na pierwszym piętrze.