Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/337

Ta strona została skorygowana.

— Dowiedział się, że zaślubiam Helenę, w której on jest zakochany.
— Musiało go to rzeczywiście udręczyć.
— Przyszedł do mnie, do restauracji hotelowej.
— To musiało nastąpić — rzekł Józef Włosko ze śmiechem.
— I ty się z tego śmiejesz?
— Czemu nie.
— A ja ci powiadam, że się nie śmiałem, bo scena wcale nie była śmieszną.
— Narobił hałasu?
— Skandalicznego... Chciał mnie zabić... Wyzwał mnie... Mówił o pojedynku...
— Spodziewam się, żeś nie przyjął wezwania.
— Zagroziłem mu policją.
Prosper opowiedział, co się stało.
Były dependent zacierał ręce, słuchając tego opowiadania.
— Doskonale, doskonale! — wyszeptał.
— Jakto doskonale.
— Wiem, co mówię... Czy dzień ślubu został już oznaczony?
— Tak.
— Na kiedy?
— Na przyszłą sobotę.
— A więc, mój drogi, ożenisz się w dniu oznaczonym, za to ci ręczę... Może będą jeszcze jakie nieprzyjemnostki. Ale cokolwiek przedsięwzięte zostanie przeciw tobie, obróci się na twoją korzyść...
— Kierujesz rzeczami, jak chcesz?
— Bo jestem panem położenia — odrzekł Włosko, po czym dodał: — Czy Julia Tordier kazała rejentowi przygotować kontrakt ślubny?
— Czy to potrzebne?