Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/344

Ta strona została skorygowana.

Oczywiście nie mógł tego wszystkiego objaśnić Prosperowi.
— Więc zgoda? — zapytał były dependent.
— Naturalnie... Czyż nie zgadzamy się zawsze!
— No, to czytaj dalej.
Prosper czytał.
Doszedłszy do paragrafu opiewającego: Niniejszy testament, zawierający moją ostatnią wolę, odwołuje wszelki poprzedni“.
Przerwał znowu.
— Co takiego? — zapytał Włosko.
— To zdanie jest zbyteczne...
— Zbyteczne?... dlaczego?
— Ponieważ nie robiłem żadnego testamentu.
Były dependent nie mógł powstrzymać śmiechu.
— Ale może zrobisz — odparł — i to jest zastrzeżenie...
— Nie rozumiem...
— Nie potrzebujesz rozumieć.
— To prawda. Zresztą to tylko ciebie dotyczy, ponieważ to dla ciebie... Czytam dalej.
Skończywszy zapytał:
— Teraz co trzeba zrobić z tym testamentem?
— Przepisać dosłownie.
— Bardzo dobrze.
I Prosper wziął ulegle za pióro.
— Widzisz, kochany przyjacielu — dodał były dependent ze śmiechem — jak dalece pewnym wydaje mi się twoje małżeństwo, skoro już naprzód przygotowuję twój testament?
— To prawda? — odpowiedział Prosper również ze śmiechem. — Dowód jest zupełnie przekonywający.
— No, pisz i nie opuszczaj ani wyrazu.
Prosper zabrał się do roboty.
Były dependent stał za nim i patrzył, jak pisał, a twarz jego przybrała wyraz szczególnej radości.